niedziela, 20 kwietnia 2014
03. Melodia
León wrócił do domu. Mimo planów, nie poszedł na żadną dyskotekę. Wspiął się po schodach na górę, do swojego pokoju i klapnął na łóżko. Zamknął oczy i oddał się myślom. Były nieco ponure. Przed oczami miał siebie i Tomasa. Czy naprawdę musiał się zakochać w nim? Czemu nie mogła być to jakaś dziewczyna?
Kiedy tak rozmyślał do jego uszu dotarł krzyk wołającej go z dołu matki. Posłusznie zszedł na dół, gdzie matka trzymała słuchawkę telefonu, informując chłopaka, że dzwoni do niego kolega.
- Przedstawił się jako Tomas.
W Leonie wszystko zawrzało, a wnętrzności podskoczyły mu do gardła. Drżącą ręką chwycił słuchawkę od mamy i natychmiast ją odłożył. Kobieta zdezorientowana spojrzała na syna, a on w ekspresowym tempie ulotnił się do pokoju. Stanął przy keyboardzie, zamknął oczy i zaczął grać. Tajemnicze dźwięki przypominały mu o niebieskookim. Każda nuta przywoływała na myśl jego twarz...
Tymczasem Tomas spacerował po parku. Światło Księżyca oświetlało go nieznacznie. Przysiadł na jednej z ławek i zaczął uderzać w struny. Palce grały same. Nie znał nut, a jednak ta melodia w jakiś sposób była mu bliska. Łączyła jego zmysły i odrywała je od ponurych myśli. W tej chwili liczyły się tylko te idealne dźwięki...
Następnego ranka Leon, postanowiwszy zapomnieć o wszystkim, co w jakikolwiek sposób go niepokoiło, przyszedł do studia w nie najgorszym wcale humorze. Tomas rozmawiający z Violettą nie zrobił na nim szczególnego wrażenia. Dziewczyna żałośnie wyglądała łasząc się do chłopaka. Leon uśmiechnął się pod nosem, widząc, że Hiszpan nie przejawia szczególnego zainteresowania tym, co mówi do niego Violetta. Cóż, jej wywody nie należały go najciekawszych.
Chłopak wszedł do sali, gdzie siedziało już kilkunastu uczniów. Zajął miejsce obok Andresa i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Po pięciu minutach na scenę wkroczył Beto, potykając się o kabel do mikrofonu. Zaraz dogonił do Gregorio, który wyszarpał mu go z dłoni. Beto przewrócił się, jednak szybko się podniósł. Gregorio dostał niekontrolowanego napadu śmiechu. Na scenę wpadła Angie. Okiełznała chaos (choć nauczyciel tańca niechętnie oddał jej mikrofon) i zaczęła mówić:
- Chciałabym powitać w studio naszego nowego ucznia. To jest Federico, przybył z Włoch. Mam nadzieję, że ciepło go przyjmiecie.
Po jej słowach na scenie zjawił się wysoki, uśmiechnięty brunet. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest Włochem. Leon spojrzał na niego krytycznie. Rozejrzał się po sali. Dopiero wtedy zauważył, że obok niego siedzi Tomas. Spojrzał na niego niepewnie. Hiszpan odwzajemnił spojrzenie. Leon miał ochotę warknąć "Co się tak gapisz?", jednak słowa zamarły mu w ustach. W milczeniu patrzył Tomasowi w oczy.
Tomas zatracił się w spojrzeniu ciemnych oczach Meksykanina. Z jakiegoś nieznanego mu powodu nie miał ochoty, jak zwykle, rzucić się na niego i wykrzyczeć mu w twarz, że jest dupkiem. Przeciwnie miał ochotę przytulić go do piersi i... Natychmiast skarcił się za swoje myśli. Otrzeźwiły go jednak dopiero dźwięki piosenki, którą Federico grał na gitarze. Była delikatna i uspakajająca. Włoch miał dość wyraźny akcent, gdy śpiewał po hiszpańsku. Gdy w końcu skończył, na scenę wkroczyli Pablo i Gregorio.
- Proszę o oklaski dla Federico - powiedział Pablo, a sala na krótką chwilę rozbrzmiała brawami. - Czy ktoś chce teraz wystąpić? Tomas?
Hiszpanowi wnętrzności podskoczyły go gardła. Czemu akurat on? Zanim zdążył odpowiedzieć, ubiegł go Gregorio.
- To beztalencie ma wystąpić? Nie pozwolę na to! Leon, na scenę. Bez gadania!
Leon wstał, sięgnął po gitarę i wszedł na scenę. Zaczął uderzać w struny grając melodię. Tę samą, którą grał wczoraj wieczorem. Tomas uświadomił sobie wtedy, że to ta sama melodia, która przyszła mu do głowy znikąd poprzedniego wieczoru, w parku. A więc Meksykanin zapisał jej nuty. Wtem zaczął śpiewać. Miał piękny, czysty głos. Tomas nie dostrzegł tego wcześniej. Zaczął wesoło kołysać się w rytm ballady. Leon patrzył mu prosto w oczy...
<><><><><><><><><><><><>
No ta. Krótko, ale jest.
Musicie wybaczyć dłuższą nieobecność, ale obowiązki gonią.
Leomas się rozwija, hue hue. Patologia na całego. Komentujcie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nooo nareszcie jest rozdział :D
OdpowiedzUsuńHuhuhuh ta sam melodia. P-r-z-e-z-n-a-c-z-e-n-i-e xd
Cczkema na kolejny rodzial (błagam powiedz, że nie będzie znowu trzeba tak długo czekać xd).
Hahaha, a więc jeszcze ktoś nas czyta? Uau. Skoro tak, to się biorę do roboty i rozdzialiki będą częściej. :D Pozdrawiam.
UsuńSkailes,
OdpowiedzUsuńbardzo przepraszam cię za to, że wcześniej nie skomentowałam trójeczki. Wybacz, nie miałam na to czasu, naprawdę.
Wiesz, że podziwiam twoją niezwykłą kreatywność, prawda?
Jesteś niesamowitą pisarką, a przy tym pozostajesz skromną i niezwykle sympatyczną, młodą dziewczyną.
Dziękuję. To skarb słyszeć (no a raczej czytać) takie słowa i wiedzieć, że ktoś docenia to, co się robi. Kocham. :)
UsuńOjej, to takie suodkie! *.* Bardzo mi się podoba i chcę już następny! Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, który na pewno będzie niesamowity. Pozdrawiam Pati ;**
OdpowiedzUsuńDziękować. :)
UsuńŚwietny z resztą zawsze taki jest <3 czekam na leomasa z niecierpliwością ;333
OdpowiedzUsuńŻyczę bardzo dużo weny i co jeszcze? no po prostu cię kocham Skailes ;***
Dziękuję baardzo, bardzo. :)
UsuńSpoko :3 Fajne opowiadanie ^_^ Bardzo fajnie piszesz :)) Zapraszam do mnie : verdas-story.blogspot.com dietininazawsze.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzekam na next ^+^
Cieszę się, dziękuję bardzo nisko się kłaniam. :)
UsuńPatologia na całego, dokładnie!
OdpowiedzUsuńTe love story jest szalone, ale podoba mi się sposób w jaki go opisujecie :D
Pamiętasz mnie jeszcze?
://violetta-story.blogspot.com